Beta: Katja
Był już czerwiec, a właściwie koniec miesiąca. Dla wielu uczniów początek dorosłego życia, do którego nie chcieli wkraczać, dla innych tylko czas przejściowy przed kolejnym rokiem ciężkiej pracy. Amelia była tą szczęśliwą, która z Hogwartem rozstawała się tylko na dwa miesiące. Po nich rozpocznie ostatni rok nauki, o którym póki co myśleć nie chciała.
Mimo dość wysokiej temperatury panującej na dworze we wnętrzu starej budowli było przyjemnie chłodno. Przez duże okna wpadały promienie słoneczne, powodując uśmiechy na twarzach młodych czarownic i czarodziejów, którzy myśleli już tylko o czasie wolnym. Wiele osób spędzało swój czas na zabawie na błoniach i ani myśleli wykonywać zadane przez nauczycieli ostatnie prace domowe. W końcu było tak przyjemnie, kto by się teraz tym przejmował.
Średniego wzrostu brunetka o jasnych migdałowych oczach schodziła właśnie schodami do lochów, gdzie miały odbyć się ostatnie dzisiejszego dnia zajęcia. Eliksiry były jej ulubionym przedmiotem, czuła się wśród nich jak ryba w wodzie, mogła stać i tworzyć wywary całymi godzinami. Nie przeszkadzał jej wtedy zaduch, śmierdzące opary i ciepło bijące z każdej strony. To był jej żywioł.
Nikt nie rozumiał jej fascynacji, dla większości uczniów te zajęcia były stratą czasu, którego nie mogli już potem wykorzystać na siedzenie na błoniach, trenowaniu Quidditcha czy uczeniu się nowych zaklęć.
– Dobrze, że to już ostatnie zajęcia. – Usłyszała za swoimi plecami.
Nie zatrzymała się, tylko uśmiechnęła szeroko. Amelia, wbrew pozorom, również cieszyła się, że wróci do domu. Nie dlatego, że stęskniła się za despotyczną matką i jej chorymi poglądami, ale dlatego, że te wakacje miała spędzić u swojej przyjaciółki Olivii.
– Już nie przesadzaj, to tylko dwie godziny. Szybko zleci – powiedziała dziewczyna, zeskakując z ostatniego schodka.
Już po chwili obie były w sali. Było to ciemne pomieszczenie; przy każdej ścianie stały komody i półki z probówkami wypełnionymi jakimiś cieczami lub słoikami ze szczurzymi ogonami albo pancernikami. W klasie jak zawsze unosił się dziwny zapach starych książek, wysłużonych już miedzianych kociołków. W środku było już sporo uczniów, przeważnie Krukoni i Puchoni, bo w końcu wspólnie mieli lekcje. Niemniej jednak obu dziewczynom mignęła zielona plama na tle żółtego i niebieskiego koloru. Amelia stanęła jak wryta, Olivia za nią i obie wpatrzyły się w wysokiego, chudego chłopaka, który jakoś specjalnie uwagi do swojego wyglądu chyba nie przykładał. Nosił wymiętoloną, trochę za dużą szatę, włosy miał posklejane, świecące się na kilometr, a twarz pokazywała okropną niechęć, jakby w ogóle nie chciał tu być.
– A Smarkerus... znaczy Snape. Co o n tu robi? – zapytała Olivka, ciągnąc przyjaciółkę do ich ławki.
Smerkurus - było to okropne przezwisko nadane chłopakowi przez Pottera i Blacka kilka lat temu. Biedak, męczył się z nimi tylko dlatego, że lubił się z rudą Evans. Ten to chyba tylko marzył o tym, aby Hogwart już opuścić, niestety musiał znosić ich jeszcze przez kolejny rok. Czasami było jej go żal, ale nie miała odwagi przygadać Potterowi, aby się zamknął. Zresztą Snape był Ślizgonem, z takimi lepiej się nie zadawać.
– Cisza! Cisza... – usłyszały w tym samym momencie, kiedy Slughorn wszedł do klasy. – Jak myślicie, co znajduje się w kociołku? – spytał. – Może panna Waiss?
Utkwiła wzrok w naczyniu, eliksir miał ładny, biało-kremowy kolor. Podeszła bliżej biurka profesora Slughorna i powąchała wywar. Zapach był bardzo słodki, usypiający. Momentalnie zachciało jej się ziewać.
– Eliksir słodkiego snu – powiedziała, wracając na swoje miejsce.
– Eliksir słodkiego snu – powiedziała, wracając na swoje miejsce.
– Bardzo dobrze! To będzie waszym dzisiejszym zadaniem. Otwórzcie podręcznik na stronie 289, tam znajdziecie potrzebne wam składniki. No, to do roboty!
Tak jak kazano, otworzyła książkę na odpowiedniej stronie. Potrzebne były jej muchy siatkoskrzydłe, bezoar, rogi dwurożca i kły węża. Na szczęście wszystkie składniki stały na jednej z komód w sali, więc już po chwili miała na swojej ławce potrzebne rzeczy. Napełniła kociołek cieczą, zagrzała, a następnie dodała pierwszy róg dwurożca. Muszę zapytać profesora, co tutaj robi Snape – pomyślała, przez pomyłkę mieszając w prawą stronę pięć razy, czyli o jeden raz za dużo. Zamieszała bardzo szybko w drugą stronę, eliksir przybrał barwę zgniłej zieleni. Amelia jednak się tym nie przejęła, bo utkwiła wzrok w pracującym Severusie. Wzięła bezoar, trzeba było skupić się na zadaniu. Pokroiła go więc w kostkę i wrzuciła, a kiedy zaczęła mieszać, profesor Slughorn pojawił się obok jej ławki.
– Profesorze, co Snape robi u nas na lekcji? – zapytała, powoli mieszając dalej.
– Severus zapytał się mnie przed lekcjami, czy mógłby przyjść i czy nie byłby to dla mnie kłopot. – Profesor spojrzał na jej kociołek. – Chyba już wystarczy tego mieszania.
Amelia szybko wyciągnęła mieszadło z wody, w porę, akurat eliksir zmieni barwę na żółtą. Dodała muchy i zamieszała trzy razy w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Snape garnący się tak do zajęć? Jeszcze zrobi lepszy eliksir niż ja – znowu mały głosik odezwał się w jej głowie, kiedy dodawała kolejny róg dwurożca. Spojrzała na swój wywar, a potem na wywar koleżanki. Olivii coś ewidentnie nie wychodziło, na co przewróciła oczyma, przecież wystarczyło robić wszystko według planu. Zamieszała jeszcze raz odpowiednio wywar. Znowu był zielony. Ciekawa jestem, jak idzie Severusowi. Czy tak dobrze jak mi? – pomyślała, dodając kieł węża. Zaczęła kręcić mieszadłem dalej, chwilkę to trwało, a jak skończyła, to trzeba było odczekać jakieś trzydzieści sekund, po tym czasie dodać ostatnie muchy i znów pokręcić metalową łyżką. Kolor eliksiru nie był czysto biały, raczej kremowaty, trochę brudny.
Profesor Slughorn zaczął przechadzać się po sali i sprawdzać zawartość kociołków, Amelia swój miała już skończony, więc zajęła się pomocą Olivii. Pod koniec, kiedy Horacy podszedł do dziewczyn, eliksir jej przyjaciółki miał barwę zgniłozieloną. Coś musiało pójść nie tak.
Profesor Slughorn zaczął przechadzać się po sali i sprawdzać zawartość kociołków, Amelia swój miała już skończony, więc zajęła się pomocą Olivii. Pod koniec, kiedy Horacy podszedł do dziewczyn, eliksir jej przyjaciółki miał barwę zgniłozieloną. Coś musiało pójść nie tak.
– Panno Crauthers, nie wyszło pani. Sądzę, że pomyliła pani początkową kolejność i gdyby nie pomoc panny Waiss, pewnie wybuchłoby w powietrze. Eliksir jest kompletnie bezwartościowy. Evanesco – powiedział, czyszcząc jej kociołek.
Następnie zajrzał do naczynia Amelii, popatrzył przez chwilę na nią, potem na wywar i znów na nią. Westchnął cicho.
– Dlaczego nie trzymała się pani wskazówek, panno Waiss? Chyba źle mieszałaś, musi pani uważniej czytać polecenia – powiedział odchodząc.
Amelia poczerwieniała na twarzy. Obserwowała profesora, jak podchodzi do Severusa i chwali go na całą klasę za genialnie przygotowany wywar i za idealne pokrojenie składników. Chłopak spuścił głowę, ale widać było po nim, że uśmiecha się sam do siebie. Waiss myślała, że jej żyłka pęknie. Nie wierzyła, że ktoś może być lepszy w eliksirach od niej, nie w tej grupie. Teraz przez niego wszyscy stracą do niej szacunek, bo nie będzie już tą najlepszą.
– Panie profesorze, ja już pójdę – powiedział Snape pakując się.
– Dlaczego nie trzymała się pani wskazówek, panno Waiss? Chyba źle mieszałaś, musi pani uważniej czytać polecenia – powiedział odchodząc.
Amelia poczerwieniała na twarzy. Obserwowała profesora, jak podchodzi do Severusa i chwali go na całą klasę za genialnie przygotowany wywar i za idealne pokrojenie składników. Chłopak spuścił głowę, ale widać było po nim, że uśmiecha się sam do siebie. Waiss myślała, że jej żyłka pęknie. Nie wierzyła, że ktoś może być lepszy w eliksirach od niej, nie w tej grupie. Teraz przez niego wszyscy stracą do niej szacunek, bo nie będzie już tą najlepszą.
– Panie profesorze, ja już pójdę – powiedział Snape pakując się.
– Dobrze, Severusie... A teraz, moi drodzy, proszę otworzyć podręcznik na 290 stronie i przeczytać wykorzystywanie eliksiru słodkiego snu.
Amelia przerzuciła kartkę, wbijając wzrok w Severusa, który chyba to wyczuł, bo kiedy mijał ją, chcąc opuścić salę, prychnął tak, żeby tylko ona to słyszała.
– Na brodę Merlina, Amelia, uspokój się! – krzyczała Olivia, kiedy wspinały się pod chodach na wyższe piętra już po skończonej lekcji.
– Jak mam się uspokoić? Ośmieszył mnie przed całą grupą! – zawołała, stając na półpiętrze.
Olivia przez chwilę nie wiedziała, o co chodzi, dopiero po tym jak się rozejrzała, zauważyła Severusa schodzącego po schodach, obładowanego książkami. Stały tak obie, zagradzając drogę na dół, Snape musiał przystanąć. Popatrzyli na siebie, chłopak z widoczną wyższością, Amelia natomiast ze złością. Nie wiadomo, ile by tak stali, gdyby dziewczynę od tyłu nie złapał Robter Tallwood, szukający drużyny Ravenclawu. Amelia chcąc nie chcąc odwróciła się od Snape'a i zarzuciła chłopakowi ręce na ramiona. Od razu stała się inna – miła, słodka, bardzo dziewczęca.
– Twój kolejny chłopak, Waiss? – zapytał Severus ze złośliwym uśmiechem na ustach.
– Twój kolejny chłopak, Waiss? – zapytał Severus ze złośliwym uśmiechem na ustach.
– Zjeżdżaj stąd, Smarkerusie! – powiedział chłopak, sięgając już po swoją różdżkę.
– Szmata – skwitował Snape, ale zanim ktokolwiek coś zrobił, już go nie było.
***
Tak jak obiecałam, rozdział specjalny o życiu Amelii i Severusa. Króciutko, wiem, zaledwie dwie strony w wordzie, ale akurat przy tym mi to nie przeszkadza. Podoba mi się w miarę ten rozdział, mam nadzieję, że wam też przypadnie do gustu. Rozdział sprawdziła Katja, za co bardzo dziękuje <3 div="" nbsp="">3>
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny, już szósty, rozdział. Ostatnio cierpię na brak weny. Albo otwieram dokument i w tym samym momencie go zamykam, albo piszę dwa czy trzy zdania i to tyle jeśli chodzi o moją dzisiejszą pracę. Cóż, trochę poczekamy.
Póki co pozdrawiam was wszystkich i zachęcam do komentowania :)
Ojej, idziesz jak burza. Ja też się wypowiadam wyjątkowo szybko swoją drogą.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał. Jak zwykle świetnie napisany i bardzo ciekawy. Po prostu trzymasz swoją świetną formę.
"Już po chwili obie były w sali. Było to ciemne pomieszczenie; przy każdej ścianie stały komody i półki z probówkami wypełnionymi jakimiś cieczami lub słoikami ze szczurzymi ogonami albo pancernikami. W sali sali jak zawsze unosił się dziwny zapach starych książek, wysłużonych już miedzianych kociołków." - zamiast tej drugiej sali wstawiałbym klasę.
Ach i jeszcze mała literówka - najpierw w tekście jest bezoar, a potem beozar.
Nowy szablon jest świetny.
Życzę czasu i baaaardzo dużo weny. Wiem jak bywa z tym ciężko i jakie to jest uciążliwe. Z doświadczenia polecam myślenie podczas kąpieli =)
Będę cierpliwie czekać na kolejny rozdział.
Tez Cię serdecznie pozdrawiam!
O dziękuje, to drugie zmieniałam na klasę, tak mi się wydaje. Ale może po prostu się zagapiłam i podwójnie sale napisałam xD Literówkę też zaraz poprawię.
UsuńWena się przyda, bo rozdział leży i kwiczy, ale nie wiem kiedy go napiszę, operonowska matma nie poszła mi tak jakbym tego chciała, więc muszę się bardziej przyłożyć do nauki, co na pewno przełoży się na pisanie rozdziału. No, może na święta się coś pojawi. Wiesz, kanapa, ciasto, gorąca herbata i jazda xD Pomiędzy czytaniem Hobbita do pracy na ustny polski xDD
Pozdrawiam i dziękuje za opinię :)
Uch, każdy wie jak jest. Ja też niby pomysłów cała masa, ale z czasem kiepsko. Też liczę na święta - czas wolny i można się artystycznie rozwijać. Matko, potrzebuję już tego wolnego, naprawdę.
UsuńCóż, to powodzenia z nauką i Hobbitem w takim razie, trzymam kciuki =)
Dziękuje, dziękuje. Cóż, i jak widać znowu malutki ruch tutaj ;[
UsuńPocieszmy się tym, że Van Gogh też miał mały ruch w pracowni.
UsuńPoza tym - głowę dam, że ktoś tu jeszcze zajrzy.
Mam nadzieję, bo jak nie to nie wiem czy chce dalej pisać na bloga ;) Może dokończę historię do szuflady. A szkoda, bo miałam pełno pomysłów. Ba! Nie jestem nawet w połowie pierwszej części a mam pomysły na kolejną xD
UsuńTeż tak miałam. Ale ponieważ nie zaczęłam nawet pisać ani jednej to nie powstało nic.
UsuńPowiem ci, że szkoda pisać do szuflady. Jeżeli jednak będziesz pisać (mam nadzieję, że tak) to wrzucaj to tutaj. Przynajmniej jedna osoba przeczyta na 300%.
Btw. to dodałam bloga do linków. Pewnie nie za wiele to pomoże, ale zawsze.
Dziękuje, że chociaż ty tutaj zaglądasz. Poczekamy, zobaczymy jak to będzie ;)
UsuńJaka ja jestem wredna. :C Bardzo nawet. ;C
OdpowiedzUsuńDopiero teraz mogę skomentować. Przedtem ledwie wydalałam z moim blogiem. W ogóle nie miałam czasu na jakiekolwiek skomentowanie, czy coś. Przepraszam i biorę się za opinię.
Rozdział jest bardzo ciekawy! Jestem ciekawa, jak dojdzie do stosunku Amelii i Snape. Najlepiej jakbyś to całkowicie opisała. Lubię opisy... :D
"Szmata"? Wow, nie wiedziałam, że Snape w ogóle klnie, a przynajmniej w tym opowiadaniu. Wyobrażałam go sobie jako wrednego, ale honorowego mężczyznę, który nie klnie.
No nic, ja zmykam. c;
Czekam na następną notkę, która mam nadzieję będzie niedługo! Postaram się wtedy już wcześniej skomentować.;)
Całuję!
http://twenty-secrets-of-love.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWreszcie się za to zabrałam, uff! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam eliksiry. To znaczy, sam przedmiot mnie trochę irytuje, ale w opowiadaniach zawsze te zajęcia mają taki "smaczek". Zresztą, u mnie od eliksirów właśnie się zaczęło... :D
Weny życzę i mam nadzieję, że wkrótce coś się pojawi, choćby i krótkiego :)
Czemu nie ma nowego rozdziału, kochana? :C
OdpowiedzUsuńOch, bardzo przepraszam, Xaro, że długo się tu nie odzywałam. Miałam kryzys blogowy, ale chyba już wracają mi siły. Mam nadzieję, że Ty również wstawisz tu szybko coś nowego.
OdpowiedzUsuńNotka była bardzo fajnym i ciekawym przerywnikiem - szkoda, że taka krótka, ale to niewątpliwie tylko część retrospekcji. Dobrze wykreowałaś postać Amelii - jest zuchwała, ambitna i nieszczera. Ciężko mi ją polubić, ale o dziwo przyjemnie mi się o niej czyta. Podobało mi się, jak ciągle porównywała swoją pracę z pracą Severusa... Przez moment w chorym szale ambicji stał się dla niej kimś ważnym :P Natomiast mało było samego Snape'a, a przynajmniej nie miał okazji się wykazać ;) Opisałaś jego wygląd i zdolności, natomiast trochę brakuje mi rozwinięcia charakteru i liczę, że zrobisz to w przyszłości.
Poza tym podobało mi się, jeszcze raz przepraszam i czekam na cdn :)
Ja w końcu zebrałam się i przeczytałam opowiadanie.
OdpowiedzUsuńCórka Severusa. Pozwolisz, że skomentuje wszystko, co przeczytałam.
Po pierwsze, słyszałam o tym blogu od kilku już osób, takw szyscy gadają, gadają, a ja nie czytałam. To mówię sobie, czo tam, przeczytam. Poza tym, pamiętam jak skomentowałaś mój prolog, więc myśle, a dobra, zajrzymy tam. Piękny szablon. Silence się postarała, nawet komentowałam go w jej notce. Hihi ^^ Zauważyłam też, że poprawiałaś tą historię, więc tych wcześniejszych nie czytałam, tylko tą część właściwą. Powiem tyle, strasznie mnie wciągnęło. Naprawdę ciekawie wykreowana postać. I Severus. Taki zimny w stosunku do niej. Ciekawi mnie coś. Czy oprócz talentu do Eliksirów odziedziczyła po nim jakąś umiejętnosć, bądź cechę. Ja osobiście byłabym za tym, żebyś pokazała ja w jakimś pojedynku z kimś. No w sumie ona z Ravu, wiec moze niezbyt, ale myślę, że byłoby to ciekawe widowisko. może tak kiedyś jakiś niewielki pojedynek? chciałabym coś takiego przeczytać.
Albus jak zwykle nad wszystkim zapanował.
A teraz w sprawie dodatku. Wspaniale przedstawiona matka Emily. Mi tam się spodobało jej wykreowanie.
Sama oczekuję rozdziału. Naprawdę.
Ale w sumie wiem, że czasami jest taki zastój. Mój blog o Tomie Riddle'u. Jest tam prolog sprzed 3 miesięcy. A to szkoła, a to tamto, a to to. I jakoś tak wychodziło. Ale cóż, chyba najwyższa pora wziąć się za siebie. Spinam tyłek i ruszam. I oczywiście, już dodaje do obserwowanych by mi nic nie umknęło.
Życzę lawiny weny, bo wiadomo jak bardzo jest potrzebna.
Pozdrawiam.