Na zakończenie roku do
Hogwartu nie wróciła, nie było sensu, ponieważ oceny i tak miała
już wystawione. Przez te dwa ostatnie dni lekcje były całkiem
luźne i na pewno dużo się nie działo, a jechać tylko po to, aby
zjeść uroczystą kolację było kompletnie bez sensu. Po za tym nie
chciała spotykać się z tymi wszystkimi ludźmi ze szkoły,
przyjaciółmi czy nauczycielami. Nie chciała słuchać ich
kondolencji, zapewniania, że wszystko będzie dobrze, że się
ułoży. Może kiedyś? Ale na pewno nie w najbliższym czasie. Teraz
Emily musiała poradzić sobie sama, nie miała nikogo, na kim mogłaby polegać. No, nie licząc jej ojca, którego jeszcze nie znała, a
on nie znał jej.
Te dwa dni przesiedziała
zamknięta w wynajmowanym pokoiku w Dziurawym Kotle. Schodziła tylko
po to, aby zjeść jakiś posiłek, wziąć coś do picia i od razu wrócić na górę. Na szczęście nikt jej nie pytał czemu
jest tu, a nie w Hogwarcie oraz co się stało. Cieszyło ją to,
ponieważ nie chciała tego wszystkiego opowiadać. Na Pokątną nie
poszła, bała się tego co przeczyta w owym liście, który miał na
nią czekać, chciała się jakoś do tego przygotować, ale im
dłużej zwlekała, tym bardziej się denerwowała.
Tego dnia, w którym uczniowie
wracali do domów, ona w końcu postanowiła pójść do banku
Gringotta. Kończyły jej się pieniądze, więc był to jeden z
powodów, dla którego musiała się tam udać. No i miała dość
tych wszystkich nerwów, zastanawiania się, co tam jest i kto jest jej
ojcem. Miała nadzieję, że tego wszystkiego się dowie. Bo jak nie
z tego listu, to z czego? A raczej od kogo? Nie miała nikogo takiego. Duże nadzieje pokładała w tej kartce papieru.
Z samego rana dziewczyna
zeszła na dół i ruszyła na tył budynku. Przeszła przez drzwi i
znalazła się w takim ogrodzie, tylko z trzech stron
otoczonym ścianami z czerwonej cegły. Nie było tam też żadnych
roślin, tylko jakieś pakunki, beczki i tym podobne rzeczy. Mugol na
pewno zdziwiłby się bardzo, pomyślałby, że to teren gospodarczy,
ale czarodziej dobrze wiedział, co ma teraz zrobić. Emily wyciągnęła
różdżkę, stuknęła kilka razy w odpowiednie cegiełki, a one
nagle zaczęły się rozstępować ukazując chyba najbardziej
magiczne miejsce w całym Londynie – ulicę Pokątną.
Jak zawsze tętniła ona
życiem, czarodzieje przechodzili od sklepu do sklepu, rozmawiając ze
sobą radośnie lub wymieniając się jakimiś informacjami po
cichu. Dzieci obserwowały nowe miotły wyścigowe albo kupowały
nowe gadżety w „Czarodziejskich niespodziankach Gambola i Japesa”.
Ktoś wychodził z nową szatą od Madame Malkin, a z drugiej strony ulicy
grupa dorosłych czarodziei szła po lody do Floriana Fortescue.
Emily interesowało tylko jedno miejsce, czarodziejski bank na końcu uliczki - bank Gringotta. Nigdy nie lubiła tego miejsca, gobliny ją wręcz przerażały, ale nic nie mogła poradzić na to, że teraz musiała tam iść. Trzeba było stawić temu czoła. Przeszła więc przez kamienną bramę, która zaraz znowu zamieniła się w czerwoną ścianę i ruszyła prosto, wzdłuż uliczki. Obserwowała z zainteresowaniem ludzi których mijała, na szczęście nie spotkała nikogo znajomego. Ludzie patrzyli na nią dziwnie, ponieważ sama fizycznie jak i psychicznie nie czuła się zbyt dobrze, nieprzespane noce, płacz w poduszkę odbił się trochę na wyglądzie dziewczyny. Tak to jednak jest jak straci się najukochańszą osobę.
Emily interesowało tylko jedno miejsce, czarodziejski bank na końcu uliczki - bank Gringotta. Nigdy nie lubiła tego miejsca, gobliny ją wręcz przerażały, ale nic nie mogła poradzić na to, że teraz musiała tam iść. Trzeba było stawić temu czoła. Przeszła więc przez kamienną bramę, która zaraz znowu zamieniła się w czerwoną ścianę i ruszyła prosto, wzdłuż uliczki. Obserwowała z zainteresowaniem ludzi których mijała, na szczęście nie spotkała nikogo znajomego. Ludzie patrzyli na nią dziwnie, ponieważ sama fizycznie jak i psychicznie nie czuła się zbyt dobrze, nieprzespane noce, płacz w poduszkę odbił się trochę na wyglądzie dziewczyny. Tak to jednak jest jak straci się najukochańszą osobę.
Nie była jedyną czarodziejką,
która zmierzała w stronę banku. Szła na przykład obok
kobiety o bardzo ekscentrycznym wyglądzie. Miała zgniłozieloną
garsonkę, wielki, futrzasty kapelusz i z tego samego materiału
szal. W dłoni trzymała pomarańczową torebeczkę i śmiesznym
krokiem zmierzała w stronę budynku. W ostatniej chwili jednak, tuż
przed drzwiami zatrzymała się, mruknęła coś pod nosem, a potem
szybko oddaliła się.
Emily popatrzyła na
kobietę, była trochę zdziwiona, że miała ona tyle odwagi, aby w takim stroju wyjść na ulicę, jednak w świecie czarodziejów wszystko jest możliwe. Kiedy w końcu wyszła
z dziwnego otępienia otworzyła drzwi i wsunęła się do środka.
Było to ogromne
pomieszczenie, wysoki na kilkadziesiąt metrów sufit, czarna,
wypolerowana podłoga, w której można było się przejrzeć, po
prawej i lewej stronie znajdowały się biurka pracowników, a na
przeciwko głównych drzwi było biurko na podeście, do którego
podchodziło się, aby wybrać pieniądze ze swojej skrytki. Gobliny
tu pracujące były małymi stworzonkami, które nie za bardzo
przepadały za czarodziejami, były bardzo nieufne, a prawie każdy
konflikt z rasą ludzką dotyczył pieniędzy. No i nie lubili
hałasów, dlatego w środku trzeba zachowywać się bardzo cicho.
Dziewczyna wyjęła swój
klucz z torebki i podeszła do biurka na przeciwko. Stała przed nim
i czekała aż goblin zwróci na nią uwagę, nie zrobił tego, więc
brunetka odchrząknęła.
- Przepraszam -
powiedziała stanowczo.
Goblin wstał, wychylił
się za biurko i zacmokał sam do siebie.
- Słucham? - Zapytał.
- Chciałabym wyciągnąć
pieniądze ze skrytki.
- Jaki numer? - Zadał
kolejne pytanie.
- Nie wiem, ale mam klucz
– powiedziała unosząc go delikatnie do góry.
Goblin znów popatrzał
na nią znad okularów, jednym machnięciem ręki sprowadził na
swoje biurko ogromną księgę.
- Imię i nazwisko?
- Emily Waiss - odpowiedziała dziewczyna pewnym głosem.
Ciekawiło ją co to za
książka, ale pewnie był to po prostu spis wszystkich skrytek i
jaka skrytka do kogo należy. Jak się okazało, była to prawda.
Skrytka Emily miała numer 106. Została poproszona przez jakiegoś
goblina o imieniu Gortek, który zaprowadził ją do małego pociągu.
Kiedy dziewczyna wsiadła do niego, pojazd ruszył po szynach do
przodu. Podróż nie trwała długo. Jej skrytka była dość wysoko,
otwierał ją zwykły klucz, więc nie musiała być jakoś specjalnie
chroniona.
- Lampa – powiedział
goblin prowadzący dziewczynę na miejsce.
Wzięła ona lampę i
położyła ją na ziemi.
- Klucz – poprosił
Grotek.
Mały stworek wcisnął
go do otworu, przekręcił i drzwi się otworzyły. Pomieszczenie nie było duże, wielkości średniej sypialni, bez okien. Na środku, na podłodze leżały trzy małe kupki. Złote monety,
srebrne monety i brązowe monety, a przed nimi leżał list.
Dziewczyna weszła do środka, wzięła po trochu z każdych monet i
kopertę, którą schowała do torebki.
Po dziesięciu minutach
była już z powrotem w swoim pokoju w Dziurawym Kotle. Pokój był
dosyć mały, okna wychodziły na mugolską stację kolejową, co jakiś
czas trzęsły się ściany, kiedy akurat przejeżdżała jakaś lokomotywa.
Ogólnie nie było tu zbyt przyjemnie, wyblakło-pomarańczowe,
trochę obskubane ściany, strasznie skrzypiące łóżko, podłoga i
drzwi do łazienki. Do tego w rogu stało jakieś biurko, szafka i
dwie lampki. Jedna na owym biurko, a druga na stoliku przy oknie.
Emily usiadła na łóżku,
zapaliła sobie światło, ponieważ mimo wczesnej pory w pokoju
wcale nie było tak jasno, a następnie wyciągnęła tę dziwną
kopertę z torebki. Niepewnie, lekko trzęsącymi się rękoma
otworzyła ją. Ze środka wyleciał mały kawałek papieru zapisany
dość cienkim pismem, dziewczyna poznała go od razu – należał
do jej mamy.
Córeczko,
Na pewno pamiętasz te wszystkie cudowne historie, które
opowiadałam ci o ojcu. Jaki był, czym się zajmował, jak wyglądał.
Pewnie już się domyślasz, ale to wszystko było kłamstwem. Był
wytworem wyobraźni, abyś ty miała lepiej. Kiedy dowiedziałam się,
że mam tego paskudnego raka chciałam dać nam jeszcze kilka
miesięcy spokojnego życia. Nie chciałam widzieć twojego smutku na twarzy oraz nie chciałam abyś ty widziała moje cierpienie. Wiedziałam, że kiedy ja umrę
nigdy nie będzie już tak samo. Prawdę mówiąc, nie sądzę, abyś mogła mieć jakieś oparcie nawet w babci.. Nienawidziła mnie, całą złość ulokowała więc też i w Tobie. Biedna kobieta. W każdym razie, musisz
poznać prawdę na temat swojego ojca. Jesteś już dorosłą dziewczyną, mam na dzieję, że wszystko zrozumiesz i nie będziesz się długo na mnie złościć. Swojego ojca pewnie znasz, bo jest jednym z Twoich nauczycieli w Hogwarcie – Severus Snape. Idź do
niego, mieszka w małym miasteczku za Londynem, Cokeworth na
Spinner's End. Na pewno znajdziesz. On ci wszystko wytłumaczy,
wierze, że trochę dobroci w nim jednak zostało i zajmie się Tobą, chociaż w te wakacje.
Pamiętaj, że wszystko robiłam dla Twojego dobra. Kocham cię.
Mama.
Dziewczynie zakręciło
się w głowie. Złapała się za nią, mocno zacisnęła oczy, w
uszach cały czas słyszała głos matki, który mówił, że
jej ojcem jet Severus Snape. Ale to przecież nie było możliwe, no
może miała trochę krzywy nos, jak on, a jej znajomi często
powtarzali jej, że ma podobne spojrzenie co nauczyciel eliksirów,
ale ona nie brała tego na poważnie. Co ona teraz powie w szkole?
Jak wszyscy na to zareagują?
Emily zgniotła list
mocno w dłoni, cisnęła nim o ścianę pokoju, a sama ukryła twarz
w poduszce. Znowu zaczęła płakać. Z jednej strony czuła ogromny
żal i smutek, z drugiej strony złość na matkę, że wcześniej
jej nie powiedziała. Przecież lepsza jest najgorsza prawda,
niż jej ukrywanie. Dziewczyna była wściekła, waliła pięściami
w poduszkę, najchętniej wyżyła by się teraz na kimś, zabawiła
się jakimś pierwszoroczniakiem jak to w zwyczaju miała banda
Malfoy'a. Ale tutaj nikogo takiego nie miała, była zdana tylko na
siebie.
Nawet nie zauważyła,
kiedy zasnęła. Obudziła się następnego dnia, jak spojrzała na
zegarek to wskazówki pokazywały godzinę 6:45. Wstała przecierając
oczy, nie wiedziała gdzie jest, ani czemu się tu znajduje. Kiedy
jednak zauważyła zgnieciony list leżący pod ścianą, wszystko
jej się przypomniało. Poczuła dziwny ścisk w gardle, którego nie
mogła opanować. Wzięła kilka głębszych wdechów, podeszła do
listu, wzięła go i rozwinęła, spojrzała na nazwę ulicy. Czuć było od dziewczyny dziwną determinację, jakby przez tą noc coś zmieniło się w jej głowie.
- To mi powinno
wystarczyć – powiedziała sama do siebie.
Zapakowała wszystkie
swoje rzeczy do kufra, wyszła z pokoju mocno ściskając w dłoni
list. Szybko zapłaciła za wynajęty pokój i opuściła Dziurawy Kocioł. Ulice były pełne ludzi spieszących do pracy. Mugole
przeciskali się przez ciasne uliczki popychając tym samym
rozzłoszczoną Emily, a to nie było zbyt dobrym posunięciem.
Dziewczyna ponownie wzięła kilka głębszych wdechów, żeby się uspokoić i ruszyła na
poszukiwanie jakiejś opuszczonej uliczki, coby wezwać Błędnego
Rycerza. Teleportować się nie mogła, bo nie znała tamtego
miejsca. Jeszcze by coś przekręciła i wylądowała w nieznanym
sobie mieście.
W końcu znalazła jakąś
pustą uliczkę, postawiła kufer i wyciągnęła różdżkę przed
siebie. Nie minęło kilka minut, kiedy zahamował przed nią czerwony
pojazd. Na schodkach znowu stanął ten sam starszy pan. Spojrzał na
dziewczynę, zmierzył ją uważnie wzrokiem i uśmiechnął się.
- To znowu ty! -
Powiedział radośnie.
Emily posłała mu
złowrogie spojrzenie, a mężczyzna od razu jakby schował się w
sobie. Wziął od dziewczyny walizkę, postawił ją w odpowiednie
miejsce, a potem pytającym wzrokiem spojrzał ponownie na nią.
Chyba się trochę wystraszył.
- Do Cokeworth –
powiedziała.
Kiedy Emily wysiadła z
Błędnego Rycerz, pomyślała, że chyba pomyliła nazwy. Było to
stare, zaniedbane miasteczko. Zbudowane było z takich samych domków,
które stały obok siebie i tworzyły jakby jedną całość.
Dziewczyna podejrzewała, że można się tutaj zgubić, a bardzo tego nie chciała. Kiedy
odwróciła się, aby zapytać jak dojść do Spinner's
End, magicznego pojazdu już nie było. Zaklęła po cichu i ruszyła przed siebie.
- Przepraszam
– zaczepiła jakąś kobietę wracającą chyba ze sklepu. - Jak
dojść do Spinner's End?
Kobieta
spojrzała ze zdziwieniem, chyba to było dla niej coś dziwnego, że
ktoś chce się dostać na właśnie tą ulicę. Odpowiedziała jej
jednak szybko i oddaliła się jakby nie czuła się przy Emily
bezpiecznie. Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami i ruszyła w
kierunku, w którym została pokierowana.
Spinner's
End była to brudna, zaniedbana uliczka. Z pewnością nie mieszkali
tu ludzie zamożni, panna Waiss wątpiła też, czy mieszka tu
czarodziej, którego szukała. W rządku stało wiele takich samych
domków i nie wiedziała, do którego ma zapukać. Zdała się jednak
na swój instynkt i podeszła do pierwszego z brzegu.
Były
to stary budynek z drewnianymi drzwiami z szybką, przez którą można było
zobaczyć nadchodzących gości. W tej szybce pojawiła się też
twarz Severusa Snape'a, chyba bardzo zdziwionego obecnością swojej
uczennicy na tej ulicy. Otworzył drzwi i spojrzał na Emily surowym
wzrokiem.
- Co
ty tu robisz? Nie powinnaś być u babci? - Zapytał chyba trochę
zdenerwowany.
To
musiał być dla niego szok, uczniowie nigdy nie wiedzieli gdzie w
wakacje mieszkają nauczyciele, a tu nagle jedna ze ślizgonek pojawia
się przed jego domem. Waiss przyjrzała mu się, był tak samo srogi
jak w szkole, miał na sobie tą samą czarną szatę. W ogóle nic
nie uległo zmianie, co ją trochę zawiodło.
- Mogę
wejść? - Zapytała uprzejmie.
Profesor
po chwilowym wahaniu wpuścił ją do środka.
Standardowo, jeśli widzicie jakieś błędy to proszę powiedzcie mi, sprawdzałam chyba dziesięć razy, ale nie wiem czy znalazłam wszystko. Nie jestem w 100% zadowolona z listu, nie wyszedł on trochę taki sztuczny? Nie za dużo słodziłam? A może za mało/dużo faktów zdradziłam? Nie wiem, coś mi się w nim nie podoba.
+ Zagadkę mam dla was. Kogo przypomina wam kobieta, obok której szła Emily do banku? ;P
Chciałabym wam też życzyć udanego sylwestra, oby nowy rok był lepszy od tego starego, no i żeby przyniósł wam wiele sukcesów w życiu szkolnym/ w pracy oraz życiu prywatnym.
EDIT: Skoro już wszyscy zgadli. Tak, opisując tą dziwnie ubraną panią miałam oczywiście na myśli babcię Neville'a ;)
***
Standardowo, jeśli widzicie jakieś błędy to proszę powiedzcie mi, sprawdzałam chyba dziesięć razy, ale nie wiem czy znalazłam wszystko. Nie jestem w 100% zadowolona z listu, nie wyszedł on trochę taki sztuczny? Nie za dużo słodziłam? A może za mało/dużo faktów zdradziłam? Nie wiem, coś mi się w nim nie podoba.
+ Zagadkę mam dla was. Kogo przypomina wam kobieta, obok której szła Emily do banku? ;P
Chciałabym wam też życzyć udanego sylwestra, oby nowy rok był lepszy od tego starego, no i żeby przyniósł wam wiele sukcesów w życiu szkolnym/ w pracy oraz życiu prywatnym.
EDIT: Skoro już wszyscy zgadli. Tak, opisując tą dziwnie ubraną panią miałam oczywiście na myśli babcię Neville'a ;)
Mnie się bardzo podobało. I widzę,że faktycznie lubisz opisy, bo ich nie brakowało. U mnie to przede wszystkim zależy od humoru. Czasami opiszę więcej, czasem mniej, ale może w kolejnych rozdziałach postaram się zwrócić na to większą uwagę. Ale nie o tym chciałam tutaj pisać.
OdpowiedzUsuńBłędów jako takich nie znalzałam, tylko w jednym miejscu:"jedna z ślizgonek pojawia się przed jego domem", moim zdaniem powinno być 'ze'. Co do listu, masz rację. Coś jest w nim nie tak. Wyszedł mało naturalnie. Nie czułam żadnych emocji, kiedy go czytałam. Może powinnaś bardziej wczuć się w sytuację matki piszącej takie wyznanie. A co do reszty, mi się bardzo podobało.
Odpowiedź do zagadki: Tak myślę, że mogłaby to być babcia Neville'a.
PS. Dziękuję, że wpadłaś na mojego bloga i zechciałaś mnie informować o nowych notkach. Pozdrawiam i życzę udanej zabawy sylwestrowej.
Masz rację, tam powinno być "ze". No widzisz, podobne wrażenie odnoszę, ten list zmieniałam już chyba kilka razy i za każdym razem coś w nim było nie tak ;/ Ale nic już w nim nie będę zmieniać, jeszcze bardziej pogorszę, albo coś.
UsuńDziękuje i nawzajem ;P
Tym razem list nie wyszedł najlepiej, ale może inny, w przyszłości wyjdzie znakomity.
UsuńTak długo czekałam na to ich spotkanie i w końcu jest ^^ Ale urwałaś w takim momencie, że domagam się jeszcze!
OdpowiedzUsuńJako takich błędów nie wyłapałam, bo po prostu takowych tutaj nie ma, w każdym bądź razie nie zarejestrowałam ;D
Jak dla mnie treść listu gra i buczy, zastanawiam się co w nim według Ciebie jest nie tak :)
Mam nadzieję, że nowy rozdział ukaże się niebawem, bo nie mogę się doczekać ich rozmowy o więzach jakie ich łączą!
Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku 2013! ;D
Pozdrawiam serdecznie,
Liley
Mam nieodparte wrażenie, że to Rita Skeeter, jednak to na pewno nie ona :D
UsuńNie, nie. To nie Rita xD Miło, że tobie się podoba, naprawdę się ciesze :) Pozdrawiam
UsuńOczywiście zakończyłaś w najlepszym momencie! Aż mnie ciekawość zjada, jak przebiegnie rozmowa z moim ulubionym nauczycielem :P
OdpowiedzUsuńPojawienie się tej dziwnie ubranej kobiety musi mieć jakieś znaczenie, tak? Nie mam pojęcia, kim mogłaby być ;)
Jeśli chodzi o list to nie będę udawać -był nieco pusty i przesłodzony, a jedyne emocje wywołało we mnie ,,wierze, że trochę dobroci w nim jednak zostało'', bo uważam, że Snape jednak nie jest złym człowiekiem i raczej nie postąpi z Emily tak jak jej babcia ;)
No i podobało mi się jeszcze złowrogie spojrzenie dziewczyny - Snejpowska krew ;)
Pozdrawiam ciepło ;)
Spoko, rozumiem, że list może nie bardzo się podobać. Może następny wyjdzie lepiej? Snejpowska krew, dobre określenie xD Dziękuje za komentarz i pozdrawiam :)
UsuńBardzo fajny rozdział i .. jak mogłaś skończyć w takim miejscu ?! Chciałam zobaczyć co powie Snape:)) Gdy zobaczyłam datę dodania kolejnego rozdziału, zamurowało mnie. Czemu dopiero 20 styczeń. Ja wiem, że trudno jest pisać rozdziały, ale już się nie mogę doczekać. Tak mi się wydaje, że ta pani która szła obok Emily to babcia Nevila. Nawet dla sprawdzenia włączyłam sobie "Harry Potter i więzień Azkabanu" i tak myślę że to ona :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam^^
~Karolina~
Nie 20 stycznia tylko do 20 stycznia. Więc równie dobrze może pojawić się jutro, za tydzień lub 20. Zobaczę jak uda mi się napisać. Ta rozmowa będzie bardzo ważna przecież ;P Więc daje sobie zapas czasu. Tak, jest to babcia Nevila, właśnie o niej myślałam. Trzeba wplatać też takie osoby, coby było ciekawiej.
UsuńPozdrawiam
Znalazłam błąd, który za pewne Cię rozśmieszy - zamiast Emily napisałaś Eimly :D
OdpowiedzUsuńRozdział wydaje mi się idealny, co do opisów, treści itp. Nic nie dzieje się za szybko, ani za wolno i razem z bohaterką można przeżywać jej historię :D
Szkoda mi tylko jej trochę, bo nie dość, że już ma okropne życie, to jeszcze taki tatuś, ja na jej miejscu bym raczej nie wytrzymała.
A co do zagadki to myślę, tak jak moje poprzedniczki, więc chyba została ona rozwiązana? :D
Pozdrawiam, L. ;*
Tak, tak zagadka rozwiązana xD Zaraz poszukam tego błędu, rzeczywiście śmieszna literówka. To dobrze, że wszystko dzieje się w odpowiednim tempie, mam skłonności do przyśpieszania. na upartego mogłabym napisać rozmowę w tym rozdziale, ale po co? Lepiej trzymać was w niepewności xD
UsuńPozdrawiam
Wybacz, że odwiedziłam dopiero teraz, ale jak zawsze brak czasu. Na początek odnośnie kobiety- stawiam na babcię Neville'a :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziały to nie sądzę żebyś słodziła, wręcz przeciwnie w sumie żal mi troszeczkę naszej głównej bohaterki. Ciekawa za to jestem bardzo jak na to wszystko zareaguje Snape, bo córka córką, ale czy będzie chciał nawiązać z nią jakąś relacje? Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na nowy rozdział ;)
Proszę o info o nowościach i dodaję do linek jeśli można? ;)
Pozdrawiam malfoy-issue.blogspot.com
Jasne, będę informować. Dziękuje za miły komentarz, ciesze się, że się spodobało i, że masz ochotę wpadać. Ja również dodaję do linków ;)
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz :) Rozdział, choć należący jeszcze do tych wprowadzających, wyszedł według mnie udany. Babka Emily jest naprawdę dziwna, aby przelewać nienawiść do córki (swoją drogą, musiała ją kochać, mimo wszystko!) wyrzucać wnuczkę na bruk. Żeby chociaż sprawiała jakieś trudności czy kłopoty, ale to dobra dziewczyna. Błąkanie się po świecie na pewno nie należało do najprzyjemniejszych czynności, a jeszcze doszła prawda o ojcu... Prawdę mówiąc myślałam, że Sev nie będzie o tym wiedzieć. Jestem ogromne ciekawa, jak potoczy się ich rozmowa :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńAle on właśnie nie będzie o tym wiedział. Skąd ta myśl, że jednak o dziewczynie wie? Aktualnie jestem na pisaniu ich dialogu, mozolnie mi to idzie. O wiele bardziej wole opisy ;/
UsuńDziękuje za miły komentarz ;)
Kolejny udany rozdział :)
OdpowiedzUsuńPodobała mi się duża ilość opisów. Dzięki temu można było lepiej poczuć samotność dziewczyny po śmierci matki. Widać, że Emily snuła się po mieście i rozmawiała z innymi tylko wtedy, kiedy naprawdę musiała.
Szkoda, że przerwałaś w takim momencie, bo jestem bardzo ciekawa reakcji Snape'a :)
A jeżeli chodzi o błędy, to mi rzuciła się w oczy tylko jedna literówka: Złapała się za nią, mocno zacisnęła oczy, w uszach cały czas słyszała jakby głos matki, który mówił, że jej ojcem jet Severus Snape - "jest" :)
I nie wiem, czy już to pisałam, ale masz piękny szablon! Z jednej strony mroczny, a z drugiej po prostu nie można oderwać wzroku od tej dziewczyny :)
I mam prośbę- mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? Adres mojego bloga zostawiłam już kiedyś w spamie ;)
Pozdrawiam! :)
Ciesze się, że i tobie podobał się rozdział. No uwielbiam opisy i mam ich dość dużo, teraz jak mam opisać ich rozmowę to dosyć mozolnie mi to idzie xD
UsuńBłąd poprawę, obiecuje. Na pewno jutro, dziś mi się już nie chce. Dodałam twojego linka do powiadomień, na pewno to zrobię po dodaniu trzeciego rozdziału.
Pozdrawiam ;*
O nie! Urwać w takim momencie? dobra, dobra nic nie mówię, bo sama tak często robię :D No, to przed Emily kluczowy moment. Ciekawa jestem, czy wyzna wszystko Severusowi, czy stchórzy i ucieknie ze Spinner's End. I, czy jeśli się odważy, a mam nadzieje, ze tak, to jak zareaguje Sev na to wszystko? Ciekawe, czy opowie jej, jak do tego doszło, że spotykał się z jej matką. Ciekawi minie też dlaczego matka Emily dopiero wiedząc, że umrze postanowiła, że jej córka powinna dowiedzieć się prawdy?
OdpowiedzUsuńO, o ile pytań... to chyba znaczy, że muszę na nie odpowiedzieć xD Może ci na coś w następnym rozdziale odpowiem, zobaczymy ;) Pozdrawiam
UsuńHej, hej!
OdpowiedzUsuńBardzo Cię przepraszam, że komentuję dopiero dzisiaj, głupia, niedobra ja. Po prostu nie miałam za dużo czasu i teraz wszystko nadrabiam. Jeszcze raz przepraszam :c!
Co do rozdziału... Babcia jest coraz dziwniejsza xd Rozumiem, że mogła nienawidzić córki, ale żeby wyrzucać wnusię na - że tak się wyrażę - ,,zbity pysk"? To zwyczajnie nienaturalnie okrutne.
Oh, jakie cudowne zakończenie! Oczywiście urwałaś w dobrym momencie, dzięki czemu wypatruję nowej notki! Bardzo zgrabnie to zakończyłaś :)
List, list... Hm... no jakoś nie za bardzo mi się podoba, tzn. przypadł mi do gustu, tylko chodzi mi o taką nieszczerość z niego bijącą. Mam nieodparte wrażenie, że nie był z głębi serca. Ale może się mylę?
_________________
Bardzo podobają mi się Twoje zgrabne opisy, nie są ani za długie, ani za krótkie. Takie w sam raz. Gratuluję!^^
Z niecierpliwością wypatruję nowego posta i czekam na rozmowę z nauczycielem ;)
Pozdrawiam =3
Dziękuje za miły komentarz, ciesze się, że podobają ci się opisy. List miał wyjść prosto z serca, no ale jak widać coś nie wyszło xD
UsuńPozdrawiam :)
Podobało mi się, bardzo, bardzo! Już wcześniej byłam na Twoim blogu (kiedy opublikowany był tylko prolog), ale nie wiem czemu nie dodałam komentarza. Pewnie zapomniałam, jak to ja. Kiedyś zapomnę własnej głowy!
OdpowiedzUsuńBłędów nie wykryłam, treść i szablon świetne. Zaobserwowałam, więc będę zaglądać regularnie i komentować.
+ 50 do ubóstwiania za belkę, a w niej mój ulubiony cytat Oscara Wilde :)
Ha ha ha xD Dziękuje xD Fajnie trafiłam z tym cytatem ;P
UsuńCiesze się, że się podoba, zapraszam ponownie :)
A mi się średnio podobało, brak mi w tym wszystkim iskry, czegoś elektryzującego. Historia sama w sobie mnie zainteresowała, jednakże pisząc opowiadanie trzeba się skupić także na warsztacie pisarskim i nie chodzi mi tu o błędy, które można zawsze poprawić. Ale o styl pisania, sposób w jaki opisujemy zdarzenia, wygląd, charakter.
OdpowiedzUsuńPierwszym minusem jak dla mnie jest długość rozdziałów, jak dla mnie są stanowczo za krótko a akcja trochę się wlecze, bo nie dość że rozdziały są krótkie to wnoszą zbyt małe ilości informacji.. Jesteś już w drugim rozdziale a póki co nie przedstawiłaś nam w pełni charakteru, wyglądu ani innych szczegółów z życia Emily. A przecież to główna bohaterka. Póki co wiemy że lubi się znęcać nad pierwszakami, nie ma matki i ma nos i spojrzenie podobne do Snape. No i że nie jest mięczakiem bo nie chcę by ktoś przyglądał się jej cierpieniu (ma za to ode mnie +). Fajnie robisz że opisujesz miejsca w których jest Emily, czytałam HP nawet po kilka razy nie które części więc z łatwością sobie wyobrażam te miejsca.
Nie które sytuacje opisujesz w trochę przerysowany sposób.
Mam nadzieję że nie odbierzesz mojego komentarza jako atak na Ciebie i twój twórczość, z doświadczenia wiem że lepiej jeśli ktoś nam wytknie błędy niż zaleję falą komplementów. Bo przecież tutaj chodzi o rozwój, a opowiadanie ma być jeszcze lepsze niż jest prawda? Mam nadzieję że w żaden sposób Cię nie uraziłam, a jeśli to nie miałam tego na myśli. Pozdrawiam Aria. :)
Pewnie, ważne aby się rozwijać. Nie odbieram jako atak. Nie jestem super ekstra pisarką, robię to co lubię i tak jak umiem. Nie mam też nikogo kto by mi pokazał, że to, to, to jest źle więc robię to też na wyczucie. Pozdrawiam i mam nadzieję, że następny rozdział będzie lepszy.
UsuńPodstawą jest to że się lubi pisanie, bo bez tego ani rusz. Poza tym masz wyobraźnie i to się też liczy. Powiem ci że widziałam wiele bloggerek które zaczynały od średniego poziomu by później pisać w tak zajebisty sposób że nie da się oderwać od czytania. Więc to kwestia wprawy i chęci do poprawy.
UsuńJeśli chodzi o kogoś kto by Ci pokazał myślę że od tego są dobrzy czytelnicy, którzy wymówią Ci błędy, zwrócą uwagę. Poza tym dobrym wyjściem są ocenialnie, tam ci zjadą bloga od góry do dołu nie zawsze mają rację ale można dużo wyciągnąć z tego dobrego. I oza tym sama musisz się starać by nie popełniać tych samych błędów. ;)
Stylistyka leży. Z przecinkami też nie jest najlepiej - czytaj, czytaj, czytaj. Przynajmniej masz wyobraźnię.
OdpowiedzUsuńTo może zamiast mówić mi gdzie jest źle powiedz jak to poprawić? Bo to, że powiesz mi, że stylistyka leży, to nie pomoże mi to w lepszym pisaniu. Pozdrawiam.
UsuńWpadłam tutaj przez przypadek i od razu przeczytałam wszystkie rozdziały.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobała mi się twoja historia. I zostaję stałą czytelniczką (dodaję Cię do ulubionych)
Podejrzewam, że Snape wie o tym, że jest jej ojcem, bo inaczej by jej nie wpuścił do środka. Taki typ ;)
Ja to bym się chyba załamała, jakby się dowiedziała, że taki ktoś jest moim ojcem. Mam nadzieję, że co do niej zmieni swoje zachowanie.
Ta kobieta to babcia Nevilla? Jestem ciekawa, po co ci ona w twoim opowiadaniu ;) Jestem też ciekawa, czy do opowiada wprowadzisz więcej kanonicznych postaci. Mam nadzieję, ze tak ;)
Jeżeli masz ochotę to zapraszam do siebie w wolnej chwili
Dziękuje, ciesze się, że ci się spodobało. Czy ja wiem czy bym się załamała? Snape w końcu był fajną postacią ;P
UsuńPozdrawiam
Ale uczniom pokazuje się z najgorszej strony, więc ja bym się załamała ;D
UsuńJest błąd, ale nie literówka czy brak przecinka. Po prostu gobliny ńie używały różdżek, więc tamten z banku nie mógł przywołać księgi za pomocą różdżki.
OdpowiedzUsuńPoza tym brakuje mi opisów. Gdyby nie szablon, nie miałabym pojęcia, jak ona wygląda, nawet koloru włosów nigdzie nie wspomniałaś. Pamiętaj, że bohater to nie tylko zdjęcie, trzeba je też jakoś opisać.
Nie wiem, co masz do listu, bo wyszedł w porządku. Babkę Neville'a też zgadłam, nawet przed przeczytaniem Twojego pytania zastanawiałam się, czy to przypadkiem nie ona :)
Pozdrawiam. :)
Ah, no fakt. Gobliny, różdżki, nie pomyślałam xD Masz rację ;)
Usuń