Rozdział piąty

Dziewczyna nie spodziewała się takiego spotkania. Już dawno pogodziła się z tym, że swoje najlepsze przyjaciółki zobaczy dopiero w Hogwarcie, a tu o dziwo stały one przed nią z szerokimi uśmiechami na twarzach. Emily przytuliła je obie, w jej oczkach można były wypatrzeć małe iskierki szczęścia.

Alice i Liliana, dwie najlepsze dziewczyny na świecie. Waiss przyjrzała się im dokładnie jakby nie widziała ich od roku i stwierdziła, że żadna kompletnie się nie zmieniła. Alice Walker, średniej wielkości blondyneczka o pięknych niebieskich oczach. Jej włosy zawsze zawijały się w śliczne loki i Emily często żałowała, że nie posiada takich samych. Była to przebojowa dziewczyna, z tysiącem pomysłów na godzinę. Dla swoich znajomych była bardzo miła, ale jeśli jakiś uczeń zaszedł jej za skórę, to równie dobrze mógł się więcej nie pokazywać na korytarzach. Walker wtedy nie przejmowała się czy mogłaby dostać szalaban czy nie, tylko szybko załatwiała swoje sprawy. Liliana Shelley była jej kompletnym przeciwieństwem, długie brązowe włosy, piegi na twarzy i małe, piwne oczy. Przez pierwszych kilka lat była strasznie nieśmiała, wszyscy dziwili się, jak taka osoba jak ona może należeć do takiego wielkiego domu jak Slytherin. Po małej walce pomiędzy nią a irytującym gryfonem, Lil stała się zupełnie inną osobą. Zrobiła się trochę władcza, pewna siebie i wszystko co robiła, musiało być zrobione perfekcyjnie. Cała trójka, na swoim roczniku tworzyła taką małą „elitę”.

- Emily! Pisałyśmy do ciebie, tyle listów wysłałyśmy, a ty na żaden nam nie odpisałaś. Tą samą sową wracały one do nas z powrotem – żaliła się Alice patrząc surowym wzrokiem na przyjaciółkę.

Waiss nie wiedziała co ma powiedzieć, dziewczyny pewnie pisały na adres, który podała, kiedy myślała, że będzie mieszkać u babci, a teraz jej przecież tam nie było. Dziewczyna musiała szybko wybrnąć jakoś z tej sytuacji, nie mogła przecież wyjawić prawdy przyjaciółkom. Nie dlatego, że nie chciała, czy się wstydziła. Alice oraz Lil były dla niej jak rodzina i nie miała problemów, aby mówić im o wszystkim. W tej jednak chwili bała się reakcji profesora i dyrektora, przecież nikt nie miał się o tym dowiedzieć.

- Yyy, no tak, wiem. Nie było mnie w domu, wyjechałyśmy z babcią. Prawdę mówiąc, wróciłyśmy tylko na tydzień – powiedziała na szybko, miała nadzieję, że dziewczyny nie zauważą kłamstwa.

Ani blondynka ani brunetka chyba nie zorientowały się, że coś jest nie tak. Uśmiechnęły się jeszcze szerzej, na hasło „podróże” obie reagowały praktycznie tak samo. Nie raz dziewczyny siedząc w pustym pokoju wspólnym rozmawiały o wycieczkach, o tym co chciałyby zobaczyć i obiecały sobie, że jak jedna gdzieś pojedzie, to potem dokładnie wszystko zrelacjonuje.

- Tak? Byłaś w końcu w tej Francji? Myślałam, że skoro twoja mama uma... - Zapytała Lil, w połowie zdania zacinając się, ponieważ udało jej się wejść na dość drażliwy temat.

- Spokojnie – uspokoiła ją Emily. - Tak, byłam we Francji, potem jedziemy... e... do Ameryki.

Dziewczyna znowu skłamała i nie czuła się z tym najlepiej. Musiała na szybko wymyślić jakieś państwa, przecież trzeba było im coś poopowiadać. Francja wiadomo, Emily była bardzo podekscytowana na ten wyjazd z mamą i dużo czytała na temat tego państwa od strony magicznej i niemagicznej, a w Ameryce kiedyś już była, opowiadała i dziewczyny pewnie nie będą ponownie pytać.

- Znowu do Ameryki? A jak było we Francji? - Zapytała blondynka. - Chodźmy na lody, usiądziemy w środku i nam opowiesz.

Wszystkie trzy zgodziły się i ruszyły w stronę Lodziarni Floriana Fortescue. Był to mały sklepik niedaleko przejścia pomiędzy Dziurawym Kotłem a Pokątną. Utrzymany był w dojść jasnych, cukierkowych kolorach, a nad drzwiami, można było podziwiać zaczarowane, namalowane dzieci, które zajadając lody machały do przechodniów i zachęcały ich do wejścia do środka. Kiedy już się tam weszło, trafiało się do wspaniałej krainy smaków i zapachów, chociaż nie tak cudownej jakim było Miodowe Królestwo. Za drewnianą ladą stał Florian wraz ze swoim pomocnikiem i z radością obsługiwał kupujących. Trzy młode damy podeszły do niego z wcześniej wybranymi już smakami lodów, które chciały kupić.

- Co dla pań? - Zapytał posyłając każdej uroczy uśmiech.

- Trzy razy po jednej gałce, jedna czekoladowa, druga truskawkowa, trzecia wiśniowa – powiedziała Liliana podając mu odliczoną kwotę pieniędzy.

Nie musiały długo czekać, już po chwili siedziały przy stoliku zaraz pod ścianą, tak, że miały dobry widok i na ulicę i wejście do sklepu.

- Jak wam mijają wakacje? - Zapytała Emily, chcąc zejść na jakiś mniej drażliwy temat.

Dziewczyny od razu rozgadały się. Okazało się, że spędzały razem ten czas w domu Alice. Opowiadały pełno różnych historii. Na przykład miały iść na rodzinne spotkanie państwa Walker, oczywiście Alice i Lil wystrojone, wchodziły do salonu, kiedy obok nich przebiegł mały chłopiec z sokiem wiśniowym. Podobno Alice nie mogła przestać się śmiać widząc rozzłoszczoną Lil z wielką plamą na sukience, goniącą małego chłopca i próbującą udusić go gołymi rękoma. Waiss słuchając ich opowiadań na chwilę zapomniała o tym co ją spotkało. Kiedy jednak dziewczyny skończyły, na jej twarzy pojawił się dziwny smutek i ból, który mimo największych starań nie potrafiła ukryć.  

- Emily, co się stało? - Zapytała Lil pełnym współczucia głosem. - Nie martw się, wszystko się ułoży.

- Nic się nie ułoży – brunetka odpowiedziała z wyczuwalną złością w głosie.

Podparła łokcie o stół, na dłoniach położyła brodę, wpatrywała się przed siebie przypominając sobie, że za kilka godzin będzie musiała wrócić do domu Snape'a i znów będzie siedziała w zamknięciu przez najbliższy czas. Nie chciała tego, ale nie znała innego wyjścia.

- Emily, co się dzieje? - Dziewczyna zapytała ponownie.

Alice siedziała obok i wpatrywała się to w jedną, to w drugą powoli zajadając swoje lody. Czuła, że Emily nie chce rozmawiać na ten temat, Lil natomiast była bardzo uparta i zapewne nie odpuści dziewczynie, dopóki nie dowie się co jest na rzeczy. Jak na zawołanie, przez przejście na Pokątną przeszła nieudacznica z trzeciego roku. Była Puchonką, wykazywała duże skłonności do robienia sobie krzywdy. Ile razy już spadła ze schodów, czy walnęła się o coś i to tylko na oczach tej trójki.

- Patrzcie kto idzie – powiedziała pokazując przez szybę

Dziewczyny automatycznie odwróciły głowę, na twarzy Lili pojawił się delikatny uśmieszek, Emily natomiast patrzyła się na Puchonkę nie pokazując żadnych swoich uczuć. W tym momencie, taka zabawa jakoś nie szczególnie ją bawiła. Lil jednak chyba spodobał się pomysł.

Brunetka wyciągnęła swoją różdżkę, wycelowała ją w Puchonkę z szerokim uśmiechem na twarzy. W tym jednak momencie Emily złapała ją i przekręciła w inną stronę.

- Przestań – powiedziała stanowczo.

Puchonka przestała być obiektem zainteresowań, brunetka i blondynka patrzyły na Waiss z dziwnym wyrazem twarzy. Obie miały wrażenie, że coś jest naprawdę nie tak i nie chodzi tu tylko o nagłą śmierć matki i ból po jej utracie.

- Przecież wiesz, że żartuje – odpowiedziała chowając drewniany patyk do torebki. - Mów co się dzieje. Coś się stało, nie chcesz nam powiedzieć co i powiem więcej... W ogóle nie wierzę w twój wyjazd do Francji.

- Nie wierzysz? - Zapytała zdezorientowana Alice.

Napotykając jednak na surowe spojrzenie Lil odwróciła głowę i utkwiła swój wzrok w drugiej przyjaciółce, która aktualnie wpatrywała się w swoje palce, skubiąc skórkę dookoła paznokci. Trwały tak w długim milczeniu, aż w końcu zniecierpliwiona Alice położyła dłoń na przedramieniu brunetki.

- Czy my mamy długo namawiać cię do powiedzenia nam prawdy? - Zapytała zniecierpliwiona.

- Nie rozumiecie, nikt nie może się o tym dowiedzieć...

- Emily, ale przecież my nikomu nie powiemy, a tobie będzie łatwiej – nadal przekonywała ją blondynka.

Dziewczyna wstała, przeszła obok swoich przyjaciółek i jak gdyby nigdy nic wyszła z lodziarni. Zdezorientowane dziewczyny wybiegły za nią, ale Emily nie zatrzymała się. Szła przed siebie, sama nie wiedziała dokładnie dokąd. Kroczyła powoli, tak, że Alice i Liliana spokojnie ją dogoniły. Szły obok siebie, w nieznanym żadnej kierunku, wyszły z Pokątnej, przeszły przez Dziurawy Kocioł i wyszły na niemagiczną część Londynu.

Ulice jak zawsze tętniły życiem, ludzie śpieszyli się gdzieś, na chodnikach był więc tłok, który strasznie denerwował młodą pannę Waiss. Samochody stały w korkach, co chwilę słychać było trąbienie klaksonów, krzyki kierujących albo sygnał karetki próbującej przecisnąć się przez podwójny wężyk samochodów.

Dziewczyny poszły chodnikiem, przeszły przez jedne pasy, potem drugie. Po kilkunastu minutach trafiły do parku niedaleko domu Emily. Od śmierci mamy nie była w środku, bała się tam iść, ale czuła, że dzisiaj jest to odpowiedni moment. Było jeszcze wcześnie, miała kilka godzin no i jej przyjaciółki były razem z nią.

- Opowiem wam, ale w domu. Pójdziecie ze mną? - Zapytała patrząc na nie proszącym wzrokiem.

Obie dziewczyny zgodziły się. Przeszły więc park, do którego trafiły i stanęły przed starą kamienicą. Zbudowana była z czerwonej, już kruszącej się cegły, dach pokryty był czarną dachówką, przed wejściem do domów stały małe ogródki, którymi gospodarze mogli się zajmować. Dom pani Waiss nie był jakoś specjalnie ukryty, stał pomiędzy dwoma innymi domami, należącymi do mugoli.

Akurat, kiedy Emily szukała w torebce klucza jedna z sąsiadek wyszła z całą rodziną z domu. Widząc dziewczynę uśmiechnęła się radośnie i podbiegła do niej.

- Och, Emily! Tak strasznie mi przykro z powodu twojej mamy. Chcieliśmy iść na pogrzeb, ale nie wiedzieliśmy, gdzie się miał odbyć. W tym czasie listonosz przyniósł paczkę dla was, mam ją w domu. Jeśli chcesz mogę ci ją zaraz przynieść – mówiła radośnie kobieta, chyba bardzo cieszyła się z tego, że spotkała dziewczynę.

- Nie trzeba, teraz nie bardzo mam czas. Wpadnę po to później, Pani Miller – odpowiedziała uprzejmie.

Kobieta, wraz z mężem i dwójką dzieci pożegnała się i oddaliła w stronę parkingu, gdzie zaparkowany stał ich samochód. Emily spojrzała na Lil.

- Wyczyścisz im pamięć? - Zapytała.

Brunetka kiwnęła głową, wyciągnęła różdżkę ruszając za nimi. Stanęła za krzakami i wycelowała, w zajętych pakowaniem się do samochodu, ludzi.

- Obliviate – powiedziała.

Czwórka osób, która jeszcze przez chwilę rozmawiała o okropnej śmierci pani Waiss, teraz stała i zastanawiała się czemu o tym kimś rozmawiają. Liliana wróciła do przyjaciółek, weszła już do otwartego domu i zamknęła za sobą drzwi.

Było to naprawdę ładnie urządzone miejsce. Liliana stała akurat w przedpokoju, w małym, podłużnym pomieszczeniu ze schodami na górę. Na ścianach wisiało dużo ruchomych obrazów, w kątach stały rośliny, które pokryte były warstewką kurzu. W poszukiwaniu przyjaciółek brunetka weszła do salonu, w którym je zastała. Emily siedziała na kanapie i wpatrywała się w telewizor, a Alice krążyła po pokoju przyglądając się kolejnym zdjęciom. Dziewczyny były już tu kiedyś, spędziły tu całe wakacje kilka lat temu i miały okazję poznać mamę swojej przyjaciółki. Jednak od ich ostatniego pobytu tutaj dużo się zmieniło.

- Emily – powiedziała Alice. - To ty?

Dziewczyna wstała, podeszła do blondynki i spojrzała na zdjęcie. Przedstawiało ono ją i jej mamę na ostatnie święta, dziewczyna miała ładnie ułożone włosy, więc może dlatego Alice jej nie poznała.

Po policzku Waiss popłynęły łzy. Zdjęła obraz z ściany i przytuliła je do siebie. Znowu się rozpłakała. Przyłożyła czoło do ramienia przyjaciółki licząc na to, że zostanie przytulona. Tak bardzo brakowało jej ciepłego dotyku jakim była darzona przez mamę. A ten cholerny profesor mówił, że była ona zupełnie inna. W ogóle jej nie znał!

Blondynka widząc, że Emily przytula się do niej zapłakana objęła ją ramieniem, drugą ręką przywołała do siebie Lil i obie starały się pocieszyć jakoś dziewczynę. Kiedy w końcu się udało, cała trójka weszła na piętro. Waiss nie dała rady oprzeć się, aby nie wejść do pokoju mamy, tam więc pierw zajrzały.

Emily była tam rzadko i nie wiedziała co może zastać. Jasno zielone ściany, jasne meble i drewniana podłoga. Na ścianach i na komodzie stały kolejne zdjęcia z każdego etapu życia córki. Od narodzin, pierwsze pójście do Hogwartu, pierwszy przelot na miotle, wakacje w Stanach i kolejne zdjęcia z ostatnich świąt. Dziewczyna wyszła z tamtą szybciej niż weszła, bała się, że znowu się rozpłacze.

Ostatnia, która wyszła zamknęła drzwi za sobą, a potem podążyła korytarzem do pokoju Emily. Właścicielka pomieszczenia siedziała na łóżku i rozglądała się jakby była w tym miejscu po raz pierwszy. Jasnofioletowe ściany, duże, dwuosobowe łóżko, szafa, komoda i biurko. Ściany udekorowane były proporczykami Slytherinu, zdjęcia zrobione w szkole, kilka roślin i obrazów. Jak na ślizgonkę to pokój był bardzo ładny i przytulny. Gdyby ktoś nie wiedział, to pewnie nie pomyślałby, że mieszkanka tego pokoju jest lub była uczennicą tego domu.

- Opowiesz nam w końcu co się dzieje? - Zapytała Lil siadając na krześle przy biurku.

Emily popatrzyła, to na jedną to, na drugą i westchnęła cicho. Skoro obiecała, to nie mogła nie powiedzieć. Bała się tego jednak, nie wiedziała jak zareagują, nie chciała, aby były złe.

- Nie byłam we Francji, nie będę w Stanach, nie mieszkam z babcią – powiedziała szybko.

Spuściła głowę, ale czuła na sobie wzrok dziewczyn. Bała się na nie spojrzeć, wiedziała, że mogą się gniewać i było jej głupio, że skłamała i to im.

- Ja nie wiem jak ja mam wam to opowiedzieć. Nie mogę powiedzieć wszystkiego, na razie jednak mieszkam profesorem Snapem – powiedziała, czekając na ich reakcję.

Alice podeszła do przyjaciółki, pogładziła ją po ramieniu, a potem usiadła obok.

- Rozumiem, powiesz nam wtedy, kiedy będziesz mogła – powiedziała.

Emily spojrzała na nią, uśmiechnęły się do siebie i przytuliły. Szkoda, że Lil nie była do tego taka skora. Patrzyła srogo na obie dziewczyny, wiedząc jednak, że jest w mniejszości westchnęła tylko cicho i kiwnęła głową.

- A może zamieszkasz z nami? Może profesor się zgodzi? Zapytaj go – powiedziała podekscytowana blondynka.

Waiss kiwnęła głową, miała nadzieję, że się zgodzi, ponieważ nie wiedziała, czy długo u niego wytrzyma.

W domu spędziły kilka godzin, Emily dobrała sobie trochę rzeczy, pooglądały mugolską telewizję, która Lilianie nie za bardzo się podobała, posłuchały trochę muzyki, posprzątały i podlały kwiatki. Dziewczyna rzuciła też zaklęcia, aby roślinki cały czas miały wilgotną ziemię.

Po południu stały już przed domem. Trzeba było go jakoś zabezpieczyć przed zainteresowaniem mugoli. Kiedy Lil i Alice pilnowały, czy aby nikt ich nie widzi, Emily rzucała zaklęcia ochronne.

- Colloportus – powiedziała celując w zamek od drzwi kończąc tym samym całą procedurę.

- Idziemy? - Zapytała panna Shelley.

Dziewczyny kiwnęły głowami, a potem ruszyły w stronę jednej z pustych uliczek. Emily stanęła na krawężniku, wyciągnęła różdżkę przed siebie, a przed nią pojawił się Błędny Rycerz.

- Dlaczego się nie teleportujesz? - Zapytała Lil w tym samym momencie.

- Przecież wiesz, że nie lubię – odpowiedziała brunetka. - Do zobaczenia pierwszego września.

Podeszła do dziewczyn, pożegnała się z nimi, było jej bardzo przykro, że nie może iść z nimi, ale wiedziała, że bardzo by jej się oberwało, gdyby nie wróciła do Cokeworth.

- Zapytaj się – poprosiła ją jeszcze Alice, a potem we dwie teleportowały się.

Emily weszła do Błędnego Rycerza, usiadła na jednym z siedzeń i ruszyła w drogę powrotną. W domu była koło godziny siedemnastej, czyli miała jeszcze trochę czasu. Zdążyła zrobić sobie coś do jedzenia, a potem w swoim pokoju czekała na profesora.

Nie minęło kilkanaście minut, kiedy on wraz z Peterem wrócił z powrotem. Dziewczyna słyszała, jak Snape każe mu iść do piwnicy, którą zapewne zamieszkiwał, a potem sam wszedł po schodach do góry i wsunął się do pokoju dziewczyny.

- Jesteś, to dobrze – powiedział.

- Profesorze, mam pytanie – zatrzymała go, bo mężczyzna chciał już wychodzić. - Spotkałam przyjaciółki na Pokątnej, zapytały się mnie, czy nie chciałabym zamieszkać razem z nimi, znaczy u Alice Walker na resztę wakacji.

Usta profesora ułożyły się w prostą linię, zmierzył dziewczynę wzrokiem, spojrzał na jakąś nową walizkę stojącą obok tej starej i złapał za klamkę.

- Nie, twoje miejsce do końca wakacji jest tutaj – powiedział ostro, a potem opuścił pokój.

Waiss wiedziała, że tak będzie, więc nawet nie robiła sobie nadziei. A raczej wmawiała sobie, że żadnej nadzieli sobie nie zrobiła, chociaż bardzo jej zależało. Położyła się na brzuchu, wyciągnęła zdjęcie swoje i mamy z pod poduszki i przyjrzała mu się.

- Mamo, jaka ty byłaś na prawdę?


***
No i rozdział piąty napisany. Powiem wam, że w pewien sposób jestem z siebie dumna, ponieważ to pierwsze opowiadanie, na którym jest już pięć rozdziałów plus prolog. Jak dla mnie to naprawdę dużo. Możecie się śmiać, ale moje opowiadania zawsze kończyły się na góra trzecim rozdziale. To jak już się tak rozczulamy, to chciałabym podziękować wszystkim tym, którzy jeszcze ze mną są, czytają i komentują. Wiem, że ja jestem często do tyłu, przeczytam ale nie skomentuje, ale to przez to, że mam mało czasu. Teraz mam ferie, to obiecuje, że wszystko nadrobię.
Standardowo, jeśli widzicie jakieś błędy, powtórzenia, braki przecinków lub literówki, to mówcie - na pewno poprawię. 
Już 3 i pół tysiąca odwiedzin mojego bloga. Bardzo się z tego ciesze, mam nadzieję, że naprawdę wam się podoba. Pozdrawiam serdecznie.

33 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny *_*
    Twoje opowiadanie jest naprawdę jedyne jakie czytam o Hogwarcie i najbardziej wyjątkowe:)
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za komentarz, ciesze się, że ci się podoba. Nowy rozdział dopiero za jakiś czas, musi się przecież napisać ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Zgodnie z obietnicą pod poprzednim postem, weszłam i przeczytałam. Byłam ciekawa przyjaciółek Emily i przyznam, że trochę inaczej je sobie wyobraziłam. Te dziewczyny nie mają wyrazu, wszystkie ich cechy mi się poplątały. A że są to bohaterki kreowane od samego początku, miałam nadzieję, że je zapamiętam.

    Trochę smutno, że Emily nie może im powiedzieć wiele, jednak to, co najważniejsze wreszcie z siebie wydusiła. Jednak te dziewczyny nie zachowują się, jakby naprawdę się przyjaźniły. Takie mam wrażenie.
    Aczkolwiek zamiast kłamać, mogła powiedzieć, że na razie nie może o tym rozmawiać. Na miejscu Alice i Liliann (?) byłabym zła na Emily.
    Jednak młodość ma swoje cechy i nie wszystko można w tej chwili opowiedzieć.

    Byłam pewna, że Severus od razu pozwoli Em wyjechać. No, jeden problem z głowy. Jednak jak mi słusznie zwróciłaś uwagę pod rozdziałem czwartym, Albus kazał mu się nią zaopiekować, ponieważ dom Snape jest najbezpieczniejszy. Cokolwiek to oznaczało. Ale jestem pewna, że wkrótce się wyjaśni.

    Pozdrawiam, Donna
    www.trzy-wspomnienia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Mi tam one się nie mylą, ale to może dlatego, że sama to pisałam. Według mnie widać, że Alice jest bardziej czuła, zwariowana, trochę nieogarnięta, a Lil właśnie odwrotnie, ogarnięta, wszystko chce by było zrobione dobrze, wszystko chce wiedzieć, jest trochę uparta, ale czasami przystaje na głupie zabawy, które Alice wymyśli.

      Może i Snape by jej pozwolił, tyle, że dostał polecenie od Dumbledora, że dziewczyna ma tam zostać. Kto jak kto, ale Dumbledore na pewno wie co robi... a przynajmniej takie sprawia wrażenie.

      Pozdrawiam i dziękuje, za komentarz :)

      Usuń
  3. Cieszę się, że w końcu dodałaś kolejny rozdział! Brakowało mi tej historii :)

    Więc lecimy :D Fajnie, że pokazałaś nam przyjaciółki Emily. Przybliżyłaś ich sylwetki, przez co poznajemy bliżej twoją bohaterkę, a to plus ;) Każda jest zupełnie inna (zastanawiam się jak razem wytrzymują ;P) Tylko szkoda, że dziewczyna musiała je okładać. Wiem, że nie miała inne wyboru, ale to za pewne potem źle się skończy.
    Przywołałaś ciekawe wspomnienie przez co widać, że dziewczyny są zgrane. Sama śmiałam się, wyobrażając sobie tą scenę z sokiem wiśniowym ;P
    Scena z Puchonką. Mam lekki niesmak, ale z drugiej strony mam świadomość, że dziewczyny ze Slytherinu nie przepadają i nie obcują za innymi. Choć z charakterem Emily cały czas zadaje sobie pytanie, czemu ona jest Ślizgonem?
    Obawiałam się, że to spotkanie nie może skończyć się dobrze. Emily jest w okropnej sytuacji, nie dość, że musi wytrzymywać z Severusem to z nikim nie może się podzielić tą informacją. Cud, że jeszcze nie zwariowała. Ale to, że ostatecznie zdecydowała się powiedzieć im prawdę nie uważam za słuszną decyzję.
    Scena w domu naprawdę wzruszająca. Niesamowicie trudno musiało być Waiss tam pójść. I dziewczyny zachowały się cudowni, proponując żeby przeprowadziła się ;) Choć domyślałam się, że profesor odmówi…
    A więc dużo się działo :D Cieszę się, że to blog, z którym jesteś najdłużej, bo jest naprawdę świetny ;)

    Czekam na więcej i pozdrawiam, L. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. he he, dziewczyna musiała je "okładać" xDD

      No właśnie sok wiśniowy, te plamy często nie schodzą, więc nie dziwię się, że Liliana się wkurzyła.

      Jej ślizgońskość (jeśli mogę to tak określić) powinna się za jakiś czas ukazać, mam to w planach, muszę to jeszcze tylko opracować.

      Dlaczego nie uważasz, że była to dobra decyzja? Myślę, że Emily było bardzo ciężko dusić to w sobie, a po tym jak się wygadała, na pewno czuła się lepiej. Zresztą nie powiedziała im wszystkiego.

      Pozdrawiam cię też serdecznie :)

      Usuń
    2. Nie lubię soku wiśniowego, nigdy się nim nie oblałam to nie wiem ;P Ja miałam problemy z porzeczkowym xD

      O ;) Ale jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić, jest taką ułożoną i spokojną dziewczyną :)

      Ja rozumiem to, ale to wynika z mojego osobistego podejścia do świata. Ja zawsze minimalizuje straty, więc jestem w stanie naprawdę wiele w sobie trzymać, bo tak jest dla mnie lepiej, dlatego patrzę na to z swojego punktu widzenia ;)

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  4. Powiem Ci szczerze, że Candice Accola bardzo pasuje do roli Alice :) Bardzo ładnie urządziłaś sobie zakładkę bohaterów ^^
    Teraz jeżeli chodzi o rozdział. Całe spotkanie z przyjaciółkami bardzo ładnie opisałaś, uczuciowo. W pewnym momencie tak się wciągnęłam, że nawet nie wiedziałam, kiedy skończyłam ;D Tylko na końcu trochę wkurzył mnie Snape, kiedy nie pozwolił przenieść się do Alice. Ale w sumie nie można było się po nim niczego spodziewać, przecież to Severus Snape we własnej osobie ;D
    Właśnie, jakie sekrety skrywała matka Emily? Mam nadzieję, że się tego szybko dowiemy!

    Pozdrawiam serdecznie,
    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuje, pytałam inną bloggerkę czy zna kogoś i mi ją poleciła, też uważam, że pasuje idealnie.

      Chcę właśnie zrobić rozdział specjalny z życia mamy Emily, myślę, że powinno to trochę wyjaśnić i chyba jest idealny czas na to.

      Tak więc licz na to, że niedługo się dowiesz.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. W tytule zjadłaś literkę 'ą' :)
    Fajnie, że Emily spotkała przyaciółi. Może choć trochę poczuła, że nie jest sama. Razem z nimi odważyła się, by odwiedzić swój dom. Swoją drogą, czy nie mogłaby tam zamieszkać?
    W całym rozdziale najbardziej zainteresowała mnie paczka, jaką listonosz zostawił u sąsiadów. Czy ma ona jakieś znaczenie?

    Życzę udanych feriii pozdrawiam :*

    PS. Jak ty to robisz, że masz tylu odwiedzających?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie jeszcze nie wiem co będzie z tą paczką, zastanawiam się czy nie był to po prostu pretekst do rozmowy, a może odegra to jakieś większe znaczenie. Zobaczymy ;)

      W którym miejscu zjadłam ą? Bo prawdę mówiąc nie widzę.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Na samej górze, pod datą. Ale możliwe, że to coś z moją przeglądarką jest nie tak. Ostatnio szwankuje.

      Usuń
    3. U mnie wszystko jest okej :)

      Usuń
  6. Och! Jak to dobrze, że w końcu znalazłam czas, aby przeczytać twoje opowiadanie! Chociaż od ponad miesiąca widnieje on w linkach na moim blogu (bo ja wpadłam tutaj już dawno, bodajże dzięki Shy, która wykonała dla Ciebie szablon na Graficiarni).Na początku w ogóle nie chciałam komentować Córki Severusa (ze względu na sam pomysł, przepraszam, ale mam uraz do tego Potterowskiego motywu, kiedyś, dawno temu na onecie, wpadłam na bloga opisującego losy jedynaczki Snape'a i nie potrafiłam się znowu przeboleć, była to historia bez podstaw, a ja, niestety, lubię jak jest wszystko dopracowane na ostatni guzik), jednak teraz, kiedy przeczytałam te pięć rozdziałów, z ręką na sercu stwierdzam, że to opowiadanie jest naprawdę dobre! Niewątpliwie głównej bohaterce, ciężko będzie przyzwyczaić się do nowego trybu życia, sam fakt, że Severus Snape jest jej biologicznym ojcem, musiał być dla niej prawdziwym wstrząsem! Mieszkanie w dziurze jaką jest Spinner's End zdecydowanie nie jest idealną perspektywą spędzania wakacji dla rozkapryszonej Emily. Czemu nie dziwię się wcale. Ciekawe, dlaczego Severus nie pozwolił dziewczynie przeprowadzić się do Alice, jestem pewna, że Emily nie byłaby dla swojej przyjaciółki ciężarem, jakim jest jak dla niego. Historia matki Emily oraz Severusa może okazać się równie interesująca, osobiście uważam, że po odrzuceniu przez Lily Severus powinien wziąźć się w garść, otworzyć przed kimś serce, być może, miałby wtedy szansę na normalne życie, moim zdaniem, Evans po prostu nie zasługiwała na kogoś takiego jak Sev. Współczuję Emily, została sama na świecie. Amelia odeszła, nie mówiąc jej prawdy, a własna babka nienawidzi z całego serca, mam nadzieję, że chociaż Snape pomoże się jej w tym wszystkim odnaleźć, że jego relacje z córką, z dnia na dzień będą coraz lepsze, że okaże jej choć odrobinę ciepła, mimo iż ideałem ojca, to on na pewno nie jest.

    PS: Ten szablon jest boski. Uwielbiam Pheobe ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nie schlebiaj mi tak. Wcale nie jest takie "naprawdę dobre", nie przesadzajmy. Daleko brakuje mi tu chociaż do 3 ;P

      Czemu nie chciał? Może bał się, że Emily się wygada albo sam nie wiedział co ma zrobić i postanowił spełniać polecenia Dumbledora?

      Historię jej matki i Severusa mam zamiar przedstawić w kolejnym rozdziale - rozdziale specjalnym, rozdział 6 to będzie kolejne ciekawe coś (nie powiem co, buhahaha ;P), a w rozdziale 7 jedziemy do Hogwartu ^ ^ Nie mogę się już doczekać.

      Dziękuje za długi komentarz, to naprawdę dla mnie dużo znaczy. Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to "patrzcie" napisane przez cz! Rozumiem, że to naleciałość po paczacym kotku, ale popraw to, bardzo Cię proszę!
    Przybliżyłaś postacie przyjaciółek Emily i osobiście chyba do gustu bardziej przypadła mi Alice(i nic w tym dziwnego, uwielbiam to imię^^). Trochę liczyłam na to, że Snape jednak puści ją na resztę wakacji do dziewczyn, ale niestety, miałaś na to inne zapatrywanie.
    Współczuję Emily, nie chciałabym mieć Snape'a za ojca. Może kiedyś tam go zabije, co? xD
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie [zdradzone-uczucia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę napisałam "paczcie"?! Już poprawiłam, dziękuje, że zauważyłaś ten błąd. Niestety takie głupie przyzwyczajenia, a moja przeglądarka nie zauważyła błędu. Be be przeglądarka!

      Ha ha, zabicie Snape'a, ciekawy pomysł, naprawdę kuszące xD

      Do ciebie obiecuje, że wpadnę, wszystko nadrobię :)

      Usuń
  8. Witaj, witaj!

    Ach, jak ja się cieszę, że wreszcie dodałaś coś nowego, to naprawdę świetnie! Szczerze przyznam, że czasem wchodziłam na Twojego bloga, z zachłannością sprawdzając, czy może ja czegoś nie przeoczyłam lub nie zostałam poinformowana. Niestety za każdym razem czekało mnie rozczarowanie. Tym bardziej ucieszyła mnie wiadomość o tym, że pojawił się nowy rozdział!

    Hm... w sumie to byłam prawie, że pewna, że Snape pozwoli jej wyjechać, zostawić go. Przecież skoro napawa go taką odrazą, to powinien pragnąć się jej pozbyć. I pewnie by to zrobił. Choć nadal nie rozumiem, jak można nienawidzić i tak traktować swoje dziecko. Nieważne z jakich powodów przyszło na świat; ważne, że teraz żyje, dorasta i może być ze swoim ojcem. Jednakże Severus najwyraźniej przez kilka notek nie ma jeszcze zamiaru przyznać, że dziewczyna zasługuje na jego miłość. A szkoda.

    Wracając do tego, co chciałam powiedzieć, a właściwie napisać. Chodziło mi o to, że jednak obiecał Albusowi, że się nią zajmie, ponieważ to w jego domu będzie najbezpieczniejsza. Mam jednak szczerą nadzieję, że kiedyś staną się rodziną nie z ciążącego na nim obowiązku, lecz z czystego pragnienia bycia razem. Choć z tego co widzę, jeszcze długa droga przed nimi.

    Jeśli zaś chodzi o przyjaciółki Emily, to szczerze się cieszę, że dziewczyna je ma, choć posiadam wrażenie, że nie do końca zachowują się, tak jak powinny. No i dziewczyna nie może im wszystkiego powiedzieć, to jest bardzo smutne uczucie.

    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział ^^!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałabym nie poinformować? No proszę cie xD Po za tym, po prawej stronie bloga jest informacja kiedy pojawi się nowy rozdział i wcześniej na pewno nie. Ciesze się, że ci się rozdział podobał. Ja, z wielkim opóźnieniem, biorę się za kolejny. Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Wybacz, że przyszłam tu tak późno :)

    Rozdział oczywiście mi się podobał i lekko mi się go czytało, choć tematy, poruszone w nim, nie cały czas były sielankowe.

    Jak mówiłam, cieszę się, że Emily spotkała się z przyjaciółkami - gdzie szukać podpory, jak nie w nich? Obie dziewczyny przedstawiłaś wyraziście i ciekawie, choć nie do końca zapałałam do nich sympatią. Ale we trójkę faktycznie tworzą fajną grupkę ^^ Mimo, że Lil i Alice wydają mi się być dość beztroskie i nieświadome trudów życia, to muszę przyznać, że zachowały się porządnie, dając Emily czas na powiedzenie prawdy i proponując swoje mieszkanie.
    Też zakładałam, że Snape się nie zgodzi. Pytanie tylko: dlaczego? Obecność Emily ewidentnie nie była mu na ręke, dlaczego więc nie skorzystał z okazji pozbycia się jej? Hm, ciekawe :)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda dziewczyna jest inna, może teraz nie widać to za dobrze, to później postaram się to dokładnie pokazać. Wybacz, że tak późno ci odpisuje, w ferie miałam wszystko nadrobić a tu proszę - niedziela i ja dopiero do tego siadam xD
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. O boże. Myślałam, że już skomentowałam ten rozdział ;P
    Przybliżyłaś przyjaciółki głównej bohaterki i wydaje mi się, ze wybrałaś dla nich dobre charakterki. Miały w pewnym momencie za mało wyczucia, co do tematu śmierci jej matki, ale ja właśnie wyobrażam sobie tak typowe Ślizgonki. Zachowały się w porządku jednak w sprawie zamieszkania u jednej z nich, choć tak czułam, że Snape jej nie pozwoli. W końcu chce mieć ją na oku :P No i zapewne słucha się Dumbledore'a, który ma jakiś plan na pewno.
    Dziwi mnie tylko fakt, że dziewczyny nie dały po sobie poznać, jak bardzo wstrząsnął nimi fakt mieszkania jej najlepszej przyjaciółki u Mistrza Eliksirów. Bo podejrzewam, że ta informacja ich poruszyła, ale chyba chciały być w porządku i na razie o nic nie pytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, też tak czasami mam, że wydaje mi się, że skomentowałam a tak naprawdę przeglądam później i okazuje się, że wcale nie. Ale spoko, nic się nie stało ;)
      Dziewczyny, cóż. Masz racje, jakoś mało to nimi ruszyło. Uznajmy, że były w małym szoku xD
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Dooobrze, że je spotkała, tylko kurcze gdyby mogła powiedzieć im co się stało... Mam nadzieję, że w końcu będzie mogła podzielić się z przyjaciółkami tym sekretem, nie łatwe musi być żyć w takiej tajemnicy. Ciekawi mnie tylko co tak Snape nagle się upiera, że by dziewczyna u niego mieszkała... z początku nie był zbyt chętny do pomocy.
    Pozdrawiam :*
    [malfoy-issue]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh na pewno w końcu im wszystko wyjawi, nie dałaby rady tyle w sobie dusić. Po to się przyjaciółki ma, aby pomagały w trudnych sytuacjach.
      A Snape zmienia zdanie pięć razy na minut więc tam nie ma co się nim przejmować ;P
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Witaj! ;*
    Przepraszam, że jestem dopiero teraz. Przeczytałam rozdział, gdy tylko się pojawił, miałam skomentować, ale odłożyłam to, a potem dostałam karę i rodzice odłączyli mi internet. No nic, w końcu jestem, liczę, że się nie gniewasz.
    Nie mam kompletnej weny na ten komentarz, więc przepraszam za jego długość i jakość.
    Nie lubię przyjaciółek Emily. Są takie... Jak Ślizgonki. Niby to dobrze, ale jednak szkoda. Główna bohaterka tak naprawdę wykazuje najmniejszy egoizm itp., ale to może przez okoliczności, w jakich się znajduje.
    Fragment, kiedy Emily "zwiedzała" swój były dom był taki wzruszający. Tak naprawdę dopiero teraz naprawdę smutno mi się zrobiło z powodu śmierci jej mamy. Choć zdaje mi się, że naszykowałaś jakąś tajemnicę z nią związaną. Mogę się mylić, ale ostatnie zdanie na to wskazuje.
    Na koniec jeszcze Ci powiem, iż mi się zdaje, że jeszcze bardziej zwężyłaś ten pasek z tekstem. Niby nie przeszkadza, ale trochę dziwnie wygląda. Masz możliwość poszerzenia czy wtedy szablon się psuje?
    Pozdrawiam, Pralinee. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, w ogóle się nie gniewam :)
      Sprawę z mamą Emily będę powoli wyjaśniać w formię rozdziałów specjalnych, myślę, że to dobry pomysł.
      No właśnie nie wiem jak z szablonem bo jak poszerzę ten pasek to albo zmniejsza mi się ten po prawej, albo wchodzi mi na napis po lewej. Ja tam tego i tak nie widzę, ale nie wiem jak inny ;/ Postaram się coś z tym zrobić. Pozdrawiam :)

      Usuń
  13. Przyjaciółki zrobiły Emily fajną niespodzianke. Dziewczyna potrzebuje teraz kogoś obok siebie, kogoś innego niż zimny Severus Snape, ale i tak dobrze sobie radzi :) Świetny rozdział ;D jeśli chodzi o błędy, to zauważyłam jedynie w jednym miejscu zjedzone słowo, lecz nie pamiętam już gdzie. Czekam na kolejny rozdział ; * Chciałam Ci jeszcze podziękować za dodanie moich blogów do linków :) Pozdrawiam cieplutko ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie ma za co ;P
      Zjadłam gdzieś słowo O.o To później będę musiała jeszcze poszukać. Ciesze się, że ci się spodobało.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  14. Zdziwiłabym się, gdyby Snape traktował swoją córkę inaczej, po prostu nagłe napady czułości do niego nie pasują. Jestem ciekawa, jak dalej będą wyglądały ich relacje, zwłaszcza, gdy rozpocznie się rok szkolny. Czekam na następny rozdział
    [corka-glizdogona.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie, naprawdę fajnie napisane. Ciekawy pomysł. Będę wyczekiwać z nie cierpliwością na kolejne twoje rozdziały. Przy okazji...fajny szablon.


    Życzę weny i pozdrawiam

    Anne Rise Of The Guardians http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. WOW ! Fantastyczny pomysł na opowiadanie. Emily jako bohaterka literacka jest świetnie przedstawiona ! Super ^^
    Czekam na ciag dalszy !

    OdpowiedzUsuń
  17. Wybacz, że tu.

    Twoje zgłoszenie do Segregatora zostało źle wypełnione z związku z tym blog nie zostaje umieszczony w spisie.
    Jeśli chcesz zgłoś się ponownie.

    PS w regulaminie zaszły zmiany - zapoznaj się z nim.

    Pozdrawiam, Posegregowane

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo